środa, 9 maja 2012

Wycieczka (1)



           Tubylców było niewielu. Na początku jakiś kot, jakby zdechły, bo leżał na samym środku i nie miał ochoty zejść z drogi. Potem mały ptaszek, najwyraźniej chciał na siebie zwrócić uwagę, podskakując po piasku coraz to bliżej. Ale nas interesowali inni tubylcy, u góry, na kalenicach dachów i na drzewach, co jakiś czas dający o sobie znać głośnym klekotaniem.

 Homo sapiens pojawił się tylko jeden. Reszta była widocznie w polu, bo pierwszy majowy dzień przeznaczony jest na sadzenie ziemniaków. Szedł prosto na mnie. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy i jednocześnie powiedzieliśmy sobie dzieńdobry. Potem ja zamilkłem, a on podszedł do mnie i pociągnął dalej:
     - Dlaczego bociany odlatują do Afryki?
     - Ba... - trochę mnie zatkało. - To pytanie retoryczne?


      - W zasadzie tak, wszystkim turystom je zadaję. No więc jak to jest? Dlaczego?
     - O... Jeśli retoryczne, to ma pan i swoją odpowiedź. Moja z pewnością będzie inna. Słucham pana.
     - Bo ludzie w Afryce też chcą mieć dzieci - odpowiedział z lekka rozdrażniony. - A wie pan, dlaczego w Afryce rodzi się więcej dzieci?



      - No nie... Też można by pospekulować. Jaka jest pańska wersja?
      - Tam bociany zajmują się tylko roznoszeniem dzieci, a tu nie mają czasu, bo muszą pilnować swoich.
      - He, he - udałem rozbawionego, nie byłem pewny, czy to było śmieszne. - Więc te bociany już mają swoje dzieci?
      - E, nieee... - Obaj spoglądaliśmy na gniazda ukryte w koronach drzew. - Jeszcze za wcześnie. Zobacz pan, one jeszcze baraszkują.


     - Dużo jest w tym roku?
     - A wie pan, zdecydowanie więcej. Będzie ich ze sto dwadzieścia.
     - O, to ładnie chyba? Bo słyszałem kiedyś, że chcą się przenieść za granicę.
     - Tak... Wie pan... Granica jest blisko i nigdy nie wiadomo...
     - Ale też widziałem po drodze, że inne wioski robią wam konkurencję.


     - Konkurencję?! - tubylec się ożywił. - Proszę pana, ja panu tylko jedno powiem. Ja jak bocianom pomagał, koło od roweru wynosił na komin, tutaj po nocy zakładał gniazdo, to wszyscy się śmieli i nie było koło mnie nikogo. A później od razu, jak było te dwadzieścia siedem gniazd na tym podwórku, to momentalnie zrobili ze mnie konkurenta. Jam ino bocianom pomagał. Ja w niczym nie konkurował, ja z bocianami nie konkurowałem. Jak mogłem, tak im pomagałem. Jak umiałem, tak ich godziłem. Gdzie tylko można było... I tam na jabłoni... Gdzie tylko gniazdo się przewróciło... O, tam... Za stodołą, tam jest gniazdo... Momentalnie zrobili ze mnie konkurenta. Bo oni mówią... Nieraz... Jak to mówią do jednego tu mieszkańca:  bociany są lepsze jak wy, bo wy wyjechaliście za Warszawę, do Warszawy, za Berlin, do Berlina, i raz w roku tylko wracacie, ale bociany co roku wracają i tu mają potomstwo.
A wy... Wy... Wyjeżdżacie, potomstwo zabieracie ze sobą i po ptokach, no... Kiedyś tu mieszkało sto dwadzieścia mieszkańców i dwadzieścia bocianów. Dzisiaj jest sto dwadzieścia bocianów i dwadzieścia mieszkańców... Kiedy bociany wracają co rok, a dzieci już nie... Kiedy na... Eeech... - tubylec westchnął głęboko i smutno. - Oj, tak to jest...
    - Mmmm... - też mnie jakiś smutek ogarnął, na ułamek sekundy. - No tak...
    - Idę, bo trzeba kartofle sadzić.
    - No właśnie - podchwyciłem. - Pierwszego maja się sadzi, tak?
    - Taak, przeważnie.
    - Z czym to ma związek? Z Księżycem? - zapytałem jak znawca, jednak widząc zdziwioną minę tubylca dodałem nieco ciszej: - bo żona mi mówi, że z Księżycem.

   - Wie pan... Niektórzy rolnicy mają tego dnia trochę więcej wolnego czasu.
   - A no właaaśnie... Prosta sprawa... - Teraz poczułem się naprawdę jak znawca.

(Ej... Chyba jednak nie, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć nazwy tej bocianiej wioski. Może ktoś mi pomoże...?)
  




7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ciepło, ciepło ... , ale to nie jest Bocianowo.

      Usuń
    2. Mówiliście mi, ale zapomniałam :(

      Usuń
  2. Widziałam pierwszego bociana w tym roku, ale nie zdołałam z nim pogawędzić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żywkowo, leży blisko granicy z Kaliningradem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze! Żywkowo! Chociaż do Kaliningradu to jeszcze... ho, ho. Leży tuż przy granicy z Rosją, a dokładnie jej obwodem kaliningradzkim.

      Usuń
    2. Michał.
      Myślałam, że Żywkowo to blisko Kaliningradu.
      Przynajmniej się podszkoliłam... dzięki.

      Pozdrowienia i dla Zosi też :)

      Usuń