Tak naprawdę nie wiem, skąd jest rzeźbka. Klientka przyniosła z prośbą o "rewitalizację" - to chyba dobra nazwa dla operacji przywrócenia skrzydeł. Biedny, modli się chyba o to samo, bo cóż to za anioł bez skrzydeł?
Zacząłem od przygotowania otworów pod skrzydełka, potem zacisnąłem zęby i zająłem się delikatnym obskrobywaniem złotolu. Zależało mi na tym, żeby jak najwięcej zachować tego, co aniołek miał na sobie pierwotnie. Żmudną pracę rozłożyłem sobie na tydzień, w międzyczasie, dla relaksu, robiąc skrzydełka.
W podstawie pozostały ślady farby ciemnoszarej.
Okazało się także, że niektóre fragmenty zaatakował kołatek domowy. Wygrzałem więc aniołka przez kilka godzin w temperaturze sto stopni Celsjusza. Mam nadzieję, że wszystkie larwy szkodnika się ugotowały.
Potem zaszpachlowałem, gdzie uważałem za słuszne i wkleiłem skrzydła.
Teraz czas na Zosię, bo to ona jest specjalistką od kolorów.
I mamy ostateczny efekt. Czyż nie lepiej? Klientka jest bardzo zadowolona :)
Hej!
OdpowiedzUsuńFajnie mi skomentowałeś:)
A u Ciebie piękna rzemieślnicza robota!
Podziwiam takie prace i podziwiam ludzi, którzy to robią.
I dobrze jest to pokazać w Internecie.
Że to nie historia, że tak się jeszcze pracuje.
Mój dawny sąsiad meble stare naprawiał, poddawał renowacji. Raz mu taki mebel pomogłem przynieść do renowacji. Z sąsiedniej ulicy.
Pozdrawiam Vojtek
Aniołem zachwycałam się w nocy i nie nazwałabym tego rzemieślniczą robotą, a jednak niesamowitą sztuką, odnawianie, rekonstrukcja, wszelkie takie zajęcia - to dla mnie sztuka nad sztukami.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej zapraszam Cię Michał do mnie... ostatni post!
Michale od Aniolow...i jak tu ich nie kochac w Twojej wersji?
OdpowiedzUsuńPozdrowionka z Colorado:)